sobota, 30 marca 2013

Nieżyczenia

Z okazji zbliżających się uroczystości nie będę układać pustych i przesłodkich jak wielkanocny baranek wierszyków. Ja sama mam dość czytania tego.

Życzę wam więc jak najmniej nieszczerych życzeń ( zwłaszcza takich z żółtymi kurczaczkami, na zielonej trawce z jajeczkami itp),
jak najmniej niechcianych kilogramów zdobytych przez zasiedzenie przy stole
i żeby wasze jajo wygrało we wzajemnym stukaniu się.

Życzenia te są jak najbardziej szczere i od serca. Wesołych!

czwartek, 28 marca 2013

Studenci na miarę naszych czasów

Jak Bóg i moja silna wola dadzą, mianem studentki cieszyć się będę jeszcze 1,5 roku. Trochę już studentów w swoim życiu widziałam i widzieć będę i cały czas ta społeczność mnie zadziwia.
Fakt, sama do niej należę ale czasem rozglądając się podczas wykładu czy innych zajęć, pukam się w głowę i myślę co ja tu robię, lub co tu robią co niektórzy.
Studiują - odpowiedziałby ktoś. No cóż, ja studiowanie wyobrażałam sobie nieco inaczej. Myślałam, że będę zarzucona książkami, dyskusjami, wspólnymi rozważaniami i milionem wskazówek praktycznych - no toż to nauka zawodu.
Tymczasem bardzo się rozczarowałam. 
Tak jak mówiłam, często rozglądam się na wykładach i uszom i oczom nie wierzę. Braki wiedzy u studentów to chleb powszedni. Może to wina zreformowanego systemu edukacji ale przyszły pedagog chyba nawet na własną rękę powinien nadrabiać choćby podstawowe rzeczy. Dziecko czegoś tam trzeba kiedyś nauczyć przecież.
No i to oburzenie jeśli wykładowca zapyta o coś, spoza tematu zajęć - to wykład, jak śmie w ogóle zadawać pytania i sprawdzać naszą wiedzę.
No i oczywiście nikt nie ma prawa sprawdzać naszego myślenia. Pytania problemowe na egzaminie to zbrodnia, najlepiej wykuć się materiału od deski do deski, napisać test a ewentualne dodatkowe pytania zgłosić do dziekana.
Pamiętam do dziś oburzenie  moich kolegów i koleżanek gdy wykładowczyni kazała przeczytać w ciągu pół roku uwaga aż... 10 książek!  Ilość wprost przerażająca.
Śmiesznie też czasem poobserwować studentów przepisujących maniakalnie  to co jest na wszystkich slajdach prezentacji, mimo usilnych błagań  wykładowcy, żeby posłuchali, żeby zanotowali to co mówi. Gdzie tam, klapki na oczy - to co na ścianie to najważniejsze.
Wstyd mi czasem. Czasem się czuję jak prawdziwy ufoludek z planety rozumienia i logicznego myślenia.
No ale ufoludki takie ja oczywiście pracy znaleźć nie będą mogli. Tu liczą się tylko plecki, znajomości i wejścia.
No cóż, właśnie tacy ludzie będą w przyszłości wychowywali moje i Twoje dzieci.

wtorek, 26 marca 2013

Na początek

Wpisu powitalnego nie będzie.
Będzie za to zapowiedź skrupulatnie pisanych notek przeze mnie - 
studentkę, niestety nie posiadającej pracy,
posiadającej za to jakże rozchwytywany tytuł pedagoga, mini ogródek na parapecie i chłopaka, również blogera 
O reszcie doczytacie sobie między wierszami.