niedziela, 27 października 2013

Siedzę i piszę

 Dni mijają mi z turbo przyśpieszeniem. Albo siedzę na uczelni, albo przed komputerem i pracuję. Tak! Pracuję, próbując dorobić sobie do studenckiego budżeciku. Mimo moich obaw, chyba nie jest ze mną tak źle, skoro szefowa daje coraz to nowe zlecenia. A może po prostu za mało chętnych jest na taką "czarną robotę" żeby wybrzydzać w pracownikach.

W każdym razie teraz godzinami siedzę i piszę. Przepisuję w zasadzie, a że stukać w klawisze lubię, to syndrom wypalenia zawodowego tak szybko mnie nie złapie.
Codziennie jednak muszę dopiąć swój plan dnia na ostatni guzik. No bo zdążyć muszę i wyrobić się z pracą, i napisać magisterkę i zrobić coś na uczelnię i czas znaleźć na różne, przyziemne czynności.

W takim pędzie człowiek docenia wolne chwile. Nawet zwykłe wyjście do sklepu jest jakże przyjemnym oderwaniem od obowiązków.

A i napisanie notki na bloga to też przyjemna odmiana. Tylko na moje ukochane zmagania konkursowe czasu mniej. Ale może coś wygospodaruję!

Miłych, jesiennych dni Kochani! I oby nie deszczowych.



piątek, 18 października 2013

A przed chwilą było lato

Nie chce się pisać na blogu, oj nie chce. Ostatnio wolę czytać, odwiedzać, podglądać innych blogowiczów.
Winę chwilowo zrzucam na jesień.
Przecież przed chwilą było lato! Jeszcze nie dawno dreptałam w słoneczku, w kolorowych sukienkach. Jakby to było wczoraj pamiętam. Rozgrzany piasek pod stopami, lodowata maślanka na spalonych plecach.

Nie chce mi się wierzyć w krople zimnego deszczu na oknie i złowrogi szum wiatru.
Powtarzam sobie, że z jesieni też trzeba się cieszyć. Z tej spokojnej, ciepłej, kolorowej. Z pysznej dyni, z marchewkowego ciasta, z kubeczka aromatycznego grzańca ogrzewającego dłonie.

Póki co cieszę się weekendem. Spędzam go samotnie, w ciszy, w spokoju. Taki czas na przemyślenia. Przede mną leżą notatki - na uczelnię zawsze jest coś do roboty. Myślę nad tym jak rozplanować czas. Niedługo zacznie się niewielka praca - obym przeszła okres próbny. Praca dodatkowa, lecz wymagająca i czasochłonna.  Trzymam jednak kciuki, bo zawsze przyda się choćby najmniejszy zastrzyk gotówki.

Układam sobie w głowie też plan rozsyłania CV. Żeby dostać coś w zawodzie szanse marne. Myślę więc, żeby jakoś zwrócić na siebie uwagę, zrobić coś oryginalnego już na etapie dostarczenia podania o pracę.  Żeby jednak nie popełnić żadnego faux pas, intensywnie się nad tym zastanawiam. Hm?

A i intensywnie trzymam kciuki za pewną sprawę, która również podratowałaby mnie finansowo. W razie czego nie mówię, żeby nie zapeszyć. Wy dmuchajcie na szczęście!

W razie jakichś wieści, radości, smutków będę pisać częściej.
Póki co jest  leniwie i spokojnie. I wcale mi to nie przeszkadza :)

Pozdrawiam was ciepło!

sobota, 5 października 2013

Rozgrzewka

Tydzień studiowania za mną. Przeprowadzka nie przebiegła tragicznie. Przeżyłam. Nawet wyzdrowiałam.
No i pierwszy tydzień  akademicki był dla mnie bardzo łaskawy - miałam tylko jeden wykład. Taka mała rozgrzewka przed ruszaniem szarymi komórkami.
Niestety tydzień następny rusza z pełną parą.

Póki co cieszymy się sobą, jeździmy jak szaleni po mieście. Miało być grzybobranie, ale grzyby się kończą. Robimy pyszne zupy kremy i staramy się ładować akumulatorki.
Znowu zaczynam studenckie życie. Szkoda tylko, że ostatni raz.

A i nawet wena wróciła. Dwa konkursy wygrane. Zacieram ręce na więcej.