czwartek, 26 grudnia 2013

Po świętach

I po świętach.
Było by milej gdybym nie miała ogromnego kataru.
Ale i tak było miło, smacznie i rodzinnie. Tak jak być powinno.

Odpoczywam jednak mimo smarkania, zabieram się też za naukę. Wkucie 50 stron będzie nie lada wyczynem, ale trzeba dać radę.
I planuję, planuję, planuję. Do napiętego grafiku stycznia doszła wizyta w kinie i co najważniejsze upragniony wieczór w operze! Taki wspaniały prezent sprawił mikołaj, już się nie mogę doczekać.

Przed sylwestrem jeszcze mały wypad na mecz koszykówki, a sam nowy rok przywitam tak jak chciałam -  kameralnie. Są plany, są postanowienia. Teraz tylko ładuję każdy akumulatorek w moim ciele żeby wejść w ten przyszły rok z uśmiechem i siłą, tak by sprostać każdemu wyzwaniu.
Więc uśmiecham się mimo wszystko nawet na ten stos notatek. A chodzę z głową w chmurach i jakoś nie mogę wrócić na ziemię :)


środa, 18 grudnia 2013

Zapachniało

Zapachniało świętami.
Zrobiłam prezentację napisałam esej, mam za sobą lekarzy i czekanie, nawiązałam kontakt ze szkołami ( jest obiecująco, ale nie zapeszam).
Jeszcze jedne zajęcia, jeszcze tylko odrobinę zleceń i wolne.

I wreszcie mogę zacząć rozluźnić zestresowane mięśnie, odpocząć i zebrać siły na bardzo, bardzo pracowity, przepełniony nauką styczeń. To będzie dla mnie prawdziwy sprawdzian czy dam radę pogodzić i pracę i multum nauki, ale od czego jest organizacja?

Jak mówiłam zapachniało świętami.
I omijam w myślach wszystkie mini mikołaje i ozdoby świąteczne na mieście.
Święta rozumiem jako ciepło na sercu, że mam bliskich, że mam dla kogo piec jutro multum muffinek, które mam nadzieję się udadzą.
No i wszędzie rozchodzi się zapach mandarynek
Tylko śniegu brakuje do całości, no ale śnieg był na Wielkanoc w tym roku. Nie można mieć wszystkiego :)


środa, 11 grudnia 2013

Plany i marzenia

Czas znów przecieka przez palce. Przed chwilą był zimny, ponury listopad, tymczasem już dreptałam po grudniowym śniegu.

Ze znajomymi na roku z przerażeniem patrzymy na siebie stwierdzając, że to już zaraz koniec. Jak zatrzymać ten czas?

Grudzień, zaraz święta, choć ja jeszcze nie czuję tej atmosfery.
Na mojej stałej liście rzeczy do zrobienia wyrosło przekonanie paru szkół średnich abym mogła przeprowadzić u nich ankiety do pracy magisterskiej.  Boję się jak pierwszoklasista, bo to temat nieco bardziej intymny niż zwykle. A wiadomo jak to jest czasem z dyrektorami dbającymi o nieskazitelne opinie swej szkoły.
Chyba jednak dam radę, co?


Nie lubię czekania i lekarzy. A przede mną i to i to.  Po drodze jakaś tam prezentacja, coś tam do napisania, kilka zleceń w pracy. I potem wolne! O ile szefowa się zgodzi, ale nie ma wyjścia. Muszę kiedyś w spokoju powylegiwać się przed telewizorem, a kiedy jak nie w święta z pełnym brzuszkiem od smakołyków?

A marzenia się nie kończą. Co jakiś czas przeglądam kawalerki do wynajęcia, choć prawdziwe myślenie o takiej pewnie dopiero w czerwcu.

I jak co roku nie mamy gdzie się podziać w sylwestra. Jakieś bale nie dla nas, domówki nie ma gdzie.  Mi to w sumie niewiele do szczęścia potrzeba. Może być kieliszek szampana, gwieździste niebo i On. I  tak przez całe życie.:)

Pozdrawiam was!