Każdemu polecam wytrwać do końca, bo tam zderzenie wiedzy gimnazjalistów, przed którymi świat stoi otworem, z wiedzą człowieka, przed którym wiele dróg już zamkniętych. Oglądając byłam przerażona, bo smutny jest taki widok. Już nie same braki wiedzy bolą, bo to się da nadrobić, ale brak logicznego, krytycznego myślenia.
Ostatnio jedna z wykładowczyń pokazała nam film, w którym stawia się tezę, że w całym systemie edukacyjnym naszych czasów chodzi o to by wykształcić tak naprawdę głupków. Państwo zabiera dzieci na 5 dni w tygodniu, na wiele godzin i indoktrynuje je. I wychodzi potem, że mamy takich wtórnych analfabetów, którzy posiadają kompletnie nieprzydatną wiedzę, za to nie umiejących myśleć, analizować, dochodzić do własnych wniosków. Łatwiej się takimi ludźmi po prostu steruje.
Trochę się wtedy wkurzyłam, no bo jak to, sama z takiego systemu wyszłam i głupia, zindoktrynowana się nie czuję. Chociaż z drugiej strony, w ogóle nie zawdzięczam tego szkole.
Wiec muszę się chyba z tym filmem chociaż trochę zgodzić. I przede wszystkim nie mieć pretensji do tych młodych ludzi, tylko do tego budynku stojącego za nimi.
A jak się ratować przed taką intelektualną zagładą? Jednym ratunkiem są książki, czytanie, czytanie i czytanie. A czytelnictwo w Polsce spada przerażająco. Ceny książek natomiast idą w górę mam wrażenie.
I jeden z efektów widzimy u góry. Mamy żywe dowody. Co z tym zrobimy?