Długo mnie nie było.
A gdzie bywam?
Poranki, wieczory w pracy. Słucham dziecięcych fantazji, ocieram łzy, pomagam dmuchać w urodzinowe świeczki.
Od czasu do czasu pod palcami stukającymi w klawisze tworzą się kolejne, wielostronicowe zlecenia.
W wolnym czasie nabieram sił, planuję, stawiam sobie wyzwania, cele, zaczynam szukać bardziej stabilnej pracy. Trudno jest.
Wolne chwile łapię jak mogę, mijają o wiele szybciej niż przepracowane godziny.
Czasem uspokaja stukot pociągu.
Szybki grill. Parę spotkań rodzinnych. Trochę zieleni, trochę miasta. Leżenie do góry brzuchem też musi być.
A potem trzeba wracać.
I tym sposobem jedni zaczynają weekend, ja swój weekend kończę. Odpoczywajcie więc za mnie.
Mam jednak cel, przetrwam. Jeszcze trochę i upragnione kilka dni nad morzem wreszcie nadejdą. Nie musi być fenomenalnej pogody. Trochę błogiego lenistwa, morskie fale i ukochany przy boku będą wystarczające. Gwieździste niebo, kieliszek wina i świętowanie kolejnej już naszej rocznicy też jest przewidziane.
Myślę, myślę, myślę...
Spełniaj marzenia i niech rutyna Cię nie pożre! Trzymam kciukasy <3
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci udanego wypoczynku nad morzem z Ukochanym. I samej radości.
Póki co do rutyny na szczęście mi daleko. :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuń