Nie chce się pisać na blogu, oj nie chce. Ostatnio wolę czytać, odwiedzać, podglądać innych blogowiczów.
Winę chwilowo zrzucam na jesień.
Przecież przed chwilą było lato! Jeszcze nie dawno dreptałam w słoneczku, w kolorowych sukienkach. Jakby to było wczoraj pamiętam. Rozgrzany piasek pod stopami, lodowata maślanka na spalonych plecach.
Nie chce mi się wierzyć w krople zimnego deszczu na oknie i złowrogi szum wiatru.
Powtarzam sobie, że z jesieni też trzeba się cieszyć. Z tej spokojnej, ciepłej, kolorowej. Z pysznej dyni, z marchewkowego ciasta, z kubeczka aromatycznego grzańca ogrzewającego dłonie.
Póki co cieszę się weekendem. Spędzam go samotnie, w ciszy, w spokoju. Taki czas na przemyślenia. Przede mną leżą notatki - na uczelnię zawsze jest coś do roboty. Myślę nad tym jak rozplanować czas. Niedługo zacznie się niewielka praca - obym przeszła okres próbny. Praca dodatkowa, lecz wymagająca i czasochłonna. Trzymam jednak kciuki, bo zawsze przyda się choćby najmniejszy zastrzyk gotówki.
Układam sobie w głowie też plan rozsyłania CV. Żeby dostać coś w zawodzie szanse marne. Myślę więc, żeby jakoś zwrócić na siebie uwagę, zrobić coś oryginalnego już na etapie dostarczenia podania o pracę. Żeby jednak nie popełnić żadnego faux pas, intensywnie się nad tym zastanawiam. Hm?
A i intensywnie trzymam kciuki za pewną sprawę, która również podratowałaby mnie finansowo. W razie czego nie mówię, żeby nie zapeszyć. Wy dmuchajcie na szczęście!
W razie jakichś wieści, radości, smutków będę pisać częściej.
Póki co jest leniwie i spokojnie. I wcale mi to nie przeszkadza :)
Pozdrawiam was ciepło!
Z pewnością sobie poradzisz, ale kciuki za Ciebie trzymam. Kobietawbarwachjesieni.
OdpowiedzUsuń