Drogi czytelniku.
Dobrze Ci radzę - nie choruj w w długie weekendy, święta, majówki i inne okazje. A już na pewno nie choruj tak, że niby nie ciężko, a cierpisz. Będziesz zepchnięty w gąszcz nieporadnych rąk, w nieczułą otchłań bieli lekarzy ze świątecznych dyżurów. Odsyłany od drzwi do drzwi, od leku do leku, od apteki do apteki i do domu. Tak żeby Cię przesunąć, przeczekać, odstawić, odbębnić ale czy wyleczyć? No chyba, że masz wykupiony karnet w prywatnej klinice. O, tak chorować to bym mogła.
Albo bym życzyła sobie takiego doktora Housa, co bym dla niego nie była trudnym przypadkiem klinicznym. Pewnie by tylko rzucił okiem i od razu by wiedział co mi jest. Nasi lekarze też często tylko rzucają okiem, tylko dlaczego nie są tacy efektywni?
I tak to właśnie mój weekend wyglądał. Wszyscy zauroczeni zapachem grillowanych kiełbasek, ja natomiast oglądałam familijne filmy, co w każdym po kolei spełnił się wielki amerykański sen.
I kto mi odda moją majówkę, kiedy to od dzisiaj wtłoczona znów jestem w system obowiązków i nakazów?
Zaczęłam za to ciut bardziej szanować rady najbliższych. "Schowaj plecy bo nerki przeziębisz", " Ubierz się cieplej". Bo człowiek młody i głupi i tylko do czasu wkłada dobre rady do lamusa. Jak ból złapie to się dopiero można wystraszyć.
Niestety trzeba o siebie dbać i troszczyć, żeby jako tako za dwadzieścia lat się jeszcze nie rozlecieć.
Wam życzę zdrowia i cieszenia się ze słoneczka.
A no i powodzenia dla maturzystów, żeby pisali swój egzamin z przyjemnością. Bo to piękny czas jest, tylko te kasztany trochę niegotowe :)
Pomyśl o tym w ten sposób: miałaś jedyną okazję spędzić majówkę inaczej niż wszyscy! A tak na serio: mam nadzieję, że już masz się lepiej. Uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńFajnie to ujęłaś "kasztany trochę niegotowe" :)
Nie od dziś wiadomo, że lepiej być zdrowym i bogatym ;).
OdpowiedzUsuń