wtorek, 11 czerwca 2013

Łkanie nad rynkiem pracy

 W mediach, społecznościach akademickich wrze, że pracy nie ma. A no nie ma - powiadają starsi, młodsi i łkają nad biednym losem absolwentów uczelni wyższych.
Nam też się udziela i narzekamy jako studenci.
Ale czy na pewno jest tak źle?
Parę osób na moim kierunku pracę w zawodzie już ma, mimo że jest to kierunek pedagogiczny. Dzisiaj trafiłam przez przypadek na stronę lokalnych urzędów pracy. Powiem szczerze, że zawsze gdy tam zaglądam, są oferty dla ludzi z wyższym wykształceniem! Dziwne prawda?
Naprawdę jestem świadkiem, jak ludzie znajdują pracę, tylko, że chcą.

Może właśnie trzeba...chcieć?


Może najbardziej narzekają ci co im się nie chce. Mnie na uczelni często opuszcza poranny, rześki optymizm. Usiądą takie studentki, jak takie stare larwy ( przepraszam za wyrażenie, ale naprawdę tak to wygląda) i narzekają z zapałem. A to, że ten egzamin na pewno obleją, a tamta to nie popuści, nie zwolni choć obiecała, że po co tak wcześnie, że po co tak późno, że po co się tego a tamtego uczyć, a po co tu w ogóle siedzieć i tak będziemy sprzedawać kebaby!
A potem widzę taką, wpatrującą się na mnie na egzaminie wymalowanymi jak panda oczami, żebym podpowiedziała jej definicję pedagogiki, którą przecież studiuje! Na czwartym roku...

Więc komu do pracy? Komu? No pewnie jak wujek  załatwi jakieś stanowisko...

Inna kwestia to własnie rekrutacja. Jeśli nie szukaliście pracy dodatkowej. to nie wiecie jakie cyrki się dzisiaj dzieją. Typu casting na sprzedawcę butów albo sprawdzanie kompetencji na stanowisko roznosiciela ulotek. Tak tak. Dzisiaj żeby rozdawać ulotki trzeba mieć niezbędne PREDYSPOZYCJE.


Na koniec mały QUIZ dla wytrwałych. Zdałam sobie sprawę, że chyba nie chwaliłam się wam, jaką specjalność ( bardzo specyficzną) studiuję.  Wiecie, że pedagogika, ale o specjalności..... no właśnie!
Jakiej specjalności?
Dla wygranego wirtualny uścisk ręki i zaproszenie na piwo bądź ciastko (albo i to i to), gdy będziecie przejazdem w Bydgoszczy.  :)



8 komentarzy:

  1. Mój pierwszy strzał: wczesnoszkolna i przedszkolna. Drugi strzał: hmmm, jakaś opiekuńcza? :D
    Btw, mistrzowski post. Spisałaś moje myśli :D Stare larwy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to dobrze, że pojawił się taki post:) Sama jestem na kierunku z typu nauk społecznych, więc wszyscy, którym mówię co studiuję od razu robią dziwne miny, pytają o to co będę po tych studiach robić w i ogóle. Prawda jest taka, że nic zaplanować na 100% nie da się będąc dopiero na I roku i to po kierunku po którym mam masę możliwości. Jedyne co to właśnie wspomniane u ciebie w notce chęci. Studenci zazwyczaj studiowanie traktują na zasadzie: impreza-piwo-sesja, impreza-piwo-sesja...Później dostają dyplom i pędzą do pracodawcy bez żadnych innych umiejętności, poza obowiązkowymi praktykami. I dziwią się wiele i oburzają. Tak naprawdę każda nasza działalność studencka czy inna, każde zaangażowanie, nawet w dobrowolne praktyki procentuje dużo bardziej. Absolwenci na pewno zdają sobie sprawę ile osób kończy studia i powinno sami już w trakcie studiów zadbać o swoje CV, a nie wyczekiwać tylko na dyplom. To jest problem zasadniczy, ale mam nadzieję, że z nami tak się nie stanie:) Gratuluję ciekawego tematu. Może sama coś napiszę o tym za niedługo:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli tak tajemniczo zaczęłaś, to podejrzewam, że chodzi pedagogikę specjalną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja słyszałam o takim ogłoszeniu w Krakowie: rozdawanie czekolady firmy XXX w ramach wolontariatu :P
    Pozdr, Sylwia

    OdpowiedzUsuń