Parę wpisów temu narzekałam na studentów. Ale nacja ta na pewno ma swoją mocną stronę. Przetrwanie.
Od paru lat powtarzam - chcesz mieć dobrego i gospodarnego męża - wyślij go na studia. Człowiek sam, z daleka od domu, a najlepiej z niedużymi finansami nauczy się tej trudnej sztuki radzenia sobie.
Często po ślubie rozczarowane młode mężatki wpatrują się w swojego ukochanego i dziwią się, że a to wyprać sobie nie umie, a to do sprzątania się nie garnie a na romantyczną kolację to tylko do restauracji.
Ja gdybym na studia nie poszła to nadal pewnie nie umiałabym ugotować zupy, wyczarować szybkiej kolacji z resztek w lodówce albo zrobić obiadu za parę złotych na cały tydzień. Rodzina natomiast nadziwić się nie może, że potrafię tak sprawnie i efektywnie sprzątać - kiedyś też nie miałam tych czynności tak opanowanych. W dodatku kryzysowe sytuacje rozwiązuję na medal. Nie chwaląc się jestem mistrzem mycia okien bez użycia specjalnego środka. Wystarczy kapka szamponu lub chusteczki do mycia okularów. Skuteczne, a jak ładnie pachnie!
I jak grzyby po deszczu wyrastają poradniki, strony: jak przetrwać, jak ugotować najtaniej, jak zagrzać parówkę gdy nie masz garnka itd. Skorzystać może nie tylko student :)
A i żeby zadbać o potrzeby wyższego rzędu pewnie i jakieś darmowe wyjście do kina się skombinuje.
Student żebrak, ale pan!
O tak! Studia, a właściwie po prostu samodzielne życie nauczyły mnie wiele. Do gotowania garnęłam się już wcześniej, ale dopiero na studiach nauczyłam się jako-tako zorganizować swój czas, przestrzeń, zachciało mi się sprzątać tak na serio, a nie wpychać wszystko do szuflady... :P A samodzielności jako studentka uczę się razem z moim mężczyzną, choć podobno to my jak emeryci żyjemy... :D
OdpowiedzUsuńNo my też z moim mężczyzną sobie na studenckim gniazdku żyjemy :)
UsuńA czemu jak emeryci? O laskach kuśtykacie czy emeryturkę już pobieracie? :P
Haha, nie laska i emeryturka, a życie spokojne: kawalerka, obiadki, nieimprezowanie... Sama rozumiesz :D
OdpowiedzUsuńTo całkiem tak jak my tyle, że nie mamy kawalerki :D
UsuńNo patrz, a ja w swoim obecnym mężu taki potencjał zmarnowałam. Był studentem z akademika a ja studentką miejscową, co to z mamusią przez całe studia mieszkała. No i pewnie przez to, że go od połowy studiów niańczyłam i na kolacje do domu zapraszałam, nie nabył tej samodzielności, o której piszesz. Wystarczyło że pamiętał o bułkach i serku homo na śniadanie:)
OdpowiedzUsuńJa mam teorię, że oni na studiach nabywają tych cech ale ich później nie utrwalają.
UsuńNo to w takim razie przekonam się za parę lat czy się utrwaliły :)
Usuń