sobota, 13 kwietnia 2013

Miłość

Lekko odurzona winem obejrzałam przed chwilą " Miłość" M. Haneke.  I teraz dla odmiany jestem lekko odurzona filmem. I choć ziewnęłam czasem, to czasu za straconego nie uważam.
Bez lukrowanych scen, bez pięknych młodych panien i przystojnych kawalerów, bez fikuśnej fabuły z happy endem też można pokazać uczucie.

I to jakie...
Jak powiedziała moja mama każdy młody człowiek powinien to obejrzeć.
No cóż, mnie też mam nadzieję czas kiedyś przyprószy siwym włosem. I chciałabym mieć wtedy, tak jak i dziś oparcie. Silne ramię gdzieś obok, wsparcie w każdej możliwej sytuacji. Gdy będę chora i zasmarkana,  ale też wtedy gdy będę miała ogromny problem.
Chcę oglądać za kilkadziesiąt lat swoje zdjęcia i  tak jak bohaterka filmu patrzeć na swoje długie i piękne życie.

No to czas ten album życia zapełniać, prawda? Bo czas pędzi i gna i przecieka przez palce. Ale to już temat na inne rozmyślania.
Więc żeby tego czasu nie marnować uciekam prosto w ramiona mojego mężczyzny.
Tak po prostu. Ot tak, cieszyć się.

2 komentarze:

  1. Też oglądałam. Niesamowity, prawda? Jeden z tych, po którym siedzi się w ciszy przez jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromnie trudno odnaleźć człowieka na życie. Jest to jednak możliwe! :)

    OdpowiedzUsuń