środa, 24 kwietnia 2013

Gołąb

Właśnie świadkiem byłam dziwnej i niecodziennej sytuacji, choć pewnie wielu przeszłoby obok tego, nawet nie zauważając problemu.

Jest naprzeciwko naszego studenckiego gniazdka jakiś kabel przeciągnięty i bardzo lubią siadać na nim wszelkie ptaszki.
Dzisiaj siedział gołąb. Ot zwykły taki,szary,  patrzył się ze zdziwieniem na ludzi przechodzących pod nim.

Siedzę sobie,  słucham ćwierkania, gruchania i piszę referat. Nagle skupienie przerywa mi głośne sioo, siooo. Sioo, sioo powtarzało się aż za często, więc wkurzona podbiegłam do okna ( bardzo łatwo irytują mnie hałasy gdy się uczę).
Patrzę, a tu dziecko jakieś i najwidoczniej jego dziadek z zapałem odganiają gołębia. Dziecko dzierżyło tornister - zapewne starszy pan odprowadzał go ze szkoły i miał sprawować nad nim opiekę.
Tymczasem tego gołębia przeganiają, wołając sioo,sioo. Zdziwiłam się bardzo, bo nie rozumiałam czemu tak zawzięcie  chcą biedną ptaszynę wykurzyć. Toż ani kupy gołąb nie zrobił na żadnego ludzia (chyba), ani mu żadne niebezpieczeństwo nie groziło, ba nawet ładny widoczek z niego, taki wiosenny.
Pomyślałam - zabawa może taka w przeganianie gołębia, aczkolwiek ja o takiej nigdy nie słyszałam.
Oczy mi wyszły jednak z orbit, gdy zobaczyłam jak dziadek z wnuczkiem chwytają za kamyki i zaczęli rzucać nimi w gołębia.
Im bardziej zawzięcie rzucali tym bardziej z okna się wychylałam i zastanawiałam się co zrobić, czy zwrócić uwagę, czy kamieniem też sobie porzucać, tylko że w nich.

Nagle starszy pan zauważył mnie, że się przyglądam, otrząsnął się, poprawił kurtkę, przygładził grzywkę i począł krzyczeć na wnuczka, że ma zostawić gołębia, że nie wolno rzucać, że idziemy do domu.

Dziecko mocno zdezorientowane, no bo jak to, jeszcze sekundę temu rzucać wolno było i zabawa była przednia. A teraz co?

I cały czas się zastanawiam co ten gołąb im zrobił?
Nie byłabym sobą też, gdyby mi się pedagogiczne lęki nie włączyły, że dziecku się włączą schematy, że rzucać kamieniami wolno, gdy coś komuś nie pasuje. Najpierw w ptaka bo siedzi za nisko, potem w kolegę bo zabawki nie chce dać, może w jakiegoś bezdomnego, bo też przeszkadza i brzydko pachnie.

W każdym razie siedzę teraz i się dziwię. I długo dziwić się jeszcze będę. Pewnie całe życie.

1 komentarz: