piątek, 19 kwietnia 2013

Nastrojeni


Wróciliśmy z filharmonii, żyjemy. Mimo, że był to nas pierwszy raz możemy stwierdzić, że jesteśmy melomanami.  
Kurczę, niezależnie od tego jak dobre będziesz miał słuchawki czy głośniki, nie przeżyjesz tego, co przeżyć można siedząc przed żywą orkiestrą.  Półtorej godziny czystej sztuki, artystów.  Wszystko odświętne, wyjątkowe. Ahh... rozpływam się.
Jestem wręcz zauroczona, zwłaszcza panami ubranymi w smoking. Po mundurze marynarskim, to chyba mój drugi ulubiony strój męski. No i nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o Panu wiolonczeliście, który tak wczuwał się w atmosferę, że wyglądał jakby kochał się ze swoją wiolonczelą.  Chapeau bas dla niego, choć wiadomo znawcą muzyki klasycznej nie jestem.

Poza tym koncert z okazji wyjątkowej - rocznicy powstania w getcie warszawskim. I chyba tak wolę świętować, pamiętać, czcić. Nie lubię pustego gadania, roztkliwiania się, nic nie znaczących gestów. Wolę siedzieć wbita w fotel, słuchać, przeżywać, milczeć i tak po prostu - pamiętać.

Nie ma mega fotorelacji. Byliśmy bardziej zajęci podziwianiem pięknych sal, przechadzaniem się po foyer ( nareszcie wiemy co to jest!), niż robieniem fotek. Ale na szczęście jest kilka zdjęć: 

To ja z moim gentlemanem, tuż przed wyjściem 

Nasze wyposażenie:



 No i na końcu ja - bardzo niewyraźnie, ale za to przed filharmonią




Czekam więc na kolejne konkursy, chętnie zdobędę jakieś bilety. :) No i rzecz jasna po tak miłych przeżyciach wybieramy się do opery ( jak wysupłamy fundusze). Najbardziej jednak czekamy na zbliżającą się powoli noc muzeów. 18 maja każdemu polecam wyjść wieczorem na miasto, powłóczyć się i odkurzyć muzealne gabloty. Warto! 


6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę! A na Noc Muzeów też czekam, rok temu wybraliśmy naprawdę ciekawe miejsca spośród wszystkich oferowanych, więc oboje bawiliśmy się świetnie.
    I jeszcze coś o muzyce... Marzy mi się koncert z prawdziwego zdarzenia: nie w tłumie spoconych ludzi odstawiających pogo albo drących się razem z wykonawcą, ale na sali, gdzie można usiąść, wczuć się w muzykę. Chyba najbardziej chciałabym usłyszeć Turnaua na żywo, ach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My rok temu też się wybawiliśmy. I do czołgów właziliśmy i samodzielne fotki poprzez naświetlanie w muzeum fotografii. Super.
      Myślę, że jak najbardziej takie koncerty da się znaleźć. No fani Turnaua na pewno nie będą odstawiać pogo :)

      Usuń
    2. Wiem, że da się znaleźć, tylko że zawsze, jak widzę plakat, to akurat muszę oszczędzać :P
      Ooo do czołgów, to coś dla nas :D Zresztą teraz jedziemy do Poznania i nasz punkt do zwiedzenia nr 1 do Muzeum Uzbrojenia!

      Usuń
  2. Są sytuacje, w których wręcz głupio wyciągać aparat. Cieszę się, że nie należysz do tych osób, dla których zrobienie zdjęcia jest ważniejsze niż przeżycie, które jemu towarzyszy! :)
    Do opery też warto pójść. Polecam!
    PS. Bardzo ładna z Was para :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak. Mi przeszkadzają flesze w ważnych miejscach. Gdy oglądałam transmisję kiedy Papież Benedykt odprawiał ostatnią mszę, to pukałam się w czoło widząc ludzi cykających mu zdjęcia gdzie i jak popadnie, aparatami, telefonami, tabletami, laptopami!

    PS. Dziękujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia robione wiolonczelą :P

    OdpowiedzUsuń