Wróciliśmy z filharmonii, żyjemy. Mimo, że był to nas
pierwszy raz możemy stwierdzić, że jesteśmy melomanami.
Kurczę, niezależnie od tego jak dobre będziesz miał
słuchawki czy głośniki, nie przeżyjesz tego, co przeżyć można siedząc przed
żywą orkiestrą. Półtorej godziny czystej
sztuki, artystów. Wszystko odświętne,
wyjątkowe. Ahh... rozpływam się.
Jestem wręcz zauroczona, zwłaszcza panami ubranymi w
smoking. Po mundurze marynarskim, to chyba mój drugi ulubiony strój męski. No i
nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o Panu wiolonczeliście, który tak
wczuwał się w atmosferę, że wyglądał jakby kochał się ze swoją
wiolonczelą. Chapeau bas dla niego, choć
wiadomo znawcą muzyki klasycznej nie jestem.
Poza tym koncert z okazji wyjątkowej - rocznicy powstania
w getcie warszawskim. I chyba tak wolę świętować, pamiętać, czcić. Nie lubię
pustego gadania, roztkliwiania się, nic nie znaczących gestów. Wolę siedzieć
wbita w fotel, słuchać, przeżywać, milczeć i tak po prostu - pamiętać.
Nie ma mega fotorelacji. Byliśmy bardziej zajęci podziwianiem pięknych sal, przechadzaniem się po foyer ( nareszcie wiemy co to jest!), niż robieniem fotek. Ale na szczęście jest kilka zdjęć:
To ja z moim gentlemanem, tuż przed wyjściem
Nasze wyposażenie:
No i na końcu ja - bardzo niewyraźnie, ale za to przed filharmonią
Czekam więc na kolejne konkursy, chętnie zdobędę jakieś bilety. :) No i rzecz jasna po tak miłych przeżyciach wybieramy się do opery ( jak wysupłamy fundusze). Najbardziej jednak czekamy na zbliżającą się powoli noc muzeów. 18 maja każdemu polecam wyjść wieczorem na miasto, powłóczyć się i odkurzyć muzealne gabloty. Warto!
Zazdroszczę! A na Noc Muzeów też czekam, rok temu wybraliśmy naprawdę ciekawe miejsca spośród wszystkich oferowanych, więc oboje bawiliśmy się świetnie.
OdpowiedzUsuńI jeszcze coś o muzyce... Marzy mi się koncert z prawdziwego zdarzenia: nie w tłumie spoconych ludzi odstawiających pogo albo drących się razem z wykonawcą, ale na sali, gdzie można usiąść, wczuć się w muzykę. Chyba najbardziej chciałabym usłyszeć Turnaua na żywo, ach!
My rok temu też się wybawiliśmy. I do czołgów właziliśmy i samodzielne fotki poprzez naświetlanie w muzeum fotografii. Super.
UsuńMyślę, że jak najbardziej takie koncerty da się znaleźć. No fani Turnaua na pewno nie będą odstawiać pogo :)
Wiem, że da się znaleźć, tylko że zawsze, jak widzę plakat, to akurat muszę oszczędzać :P
UsuńOoo do czołgów, to coś dla nas :D Zresztą teraz jedziemy do Poznania i nasz punkt do zwiedzenia nr 1 do Muzeum Uzbrojenia!
Są sytuacje, w których wręcz głupio wyciągać aparat. Cieszę się, że nie należysz do tych osób, dla których zrobienie zdjęcia jest ważniejsze niż przeżycie, które jemu towarzyszy! :)
OdpowiedzUsuńDo opery też warto pójść. Polecam!
PS. Bardzo ładna z Was para :)
Taak. Mi przeszkadzają flesze w ważnych miejscach. Gdy oglądałam transmisję kiedy Papież Benedykt odprawiał ostatnią mszę, to pukałam się w czoło widząc ludzi cykających mu zdjęcia gdzie i jak popadnie, aparatami, telefonami, tabletami, laptopami!
OdpowiedzUsuńPS. Dziękujemy:)
Zdjęcia robione wiolonczelą :P
OdpowiedzUsuń