niedziela, 14 kwietnia 2013

Ideały

Chodzę sobie po blogach, czytam i czytam. Czasem ludzie mnie zadziwiają.
Pisałam już licencjat o pogubionych nastolatkach, które dążą do ideału, odchudzają się, katują, pragną zdobyć uznanie, sukces, powodzenie u chłopaka. Zapewne takim  nastolatkom  z odrobiną pomocy minie.

Ale co jeśli widzę wypowiedzi młodej, ale dorosłej już kobiety, która twierdzi, że ten ideał chce osiągnąć? Kupuje tony kosmetyków, odchudza się, planuje, rozważa. Być może myśli, że jeśli schudnie parę kilo, osiągnie w życiu sukces? Czy będzie kiedyś szczęśliwa? No bo jak schudnie to mięśnie będą nie takie, a może nogi będą nierówne albo nos nie w tę stronę przekrzywiony.
Czyż w w tym wieku nie powinno wiedzieć się już, że czegoś takiego jak ideał po prostu nie ma?

Rozumiem stawianie sobie celów, ciągłe rozwijanie się -  to jest piękne. Ale tego co dała nam "Bozia" już raczej nie zmienimy. Zamiast walczyć ciągle z tym czego w sobie nie lubimy, po prostu to pokochajmy.

I przeklinam czasem te wszystkie mass media, modę, te gazetki, o których pisałam parę notek temu. To wszystko robi z nas takie babsztyle pędzące ślepo ku jednemu - ku ideałowi spoglądającemu z okładki.
No i każda z nas się na to nabiera. A to kupi się krem na podniesienie cycków, a to cudowne pastylki zmniejszające łaknienie, a to szminka dziesięciokrotnie powiększająca usta.
I gdzie tu miejsce na oryginalność?


6 komentarzy:

  1. Ja już jestem w wieku, w którym coraz mniej się czemukolwiek dziwię ;)
    Wiesz, dlaczego tak jest? Bo dziś doszliśmy do tego, że to jak wyglądasz, decyduje, o tym kim jesteś. Jakie wartości aktualnie się promuje? Co się sprzedaje np. w mediach? Głupotę i plastik. Przeciętny człowiek nie zastanawia się nad sobą, chce być ważny, a jego wygląd ma innemu przeciętnego dać wrażenie prestiżu i pozycji, jakie on posiada.
    A jak wygląda teraz sprawa bycia "markowym" na uczelni?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm bycie markowym na uczelni według mnie nie jest koniecznym. Chociaż to moje zdanie, a ja często mam zdanie inne niż inni.
    Przynajmniej nie spotkałam się, żeby ktoś wyśmiał kogoś bo nie ma czegoś markowego. W moim gronie często wymieniamy się doświadczeniami co tam w "lumpku" ostatnio dostałyśmy, więc chyba nie jest aż tak źle:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to zależało od wydziału. Były lanserskie i były normalne.
      Z powodu lmpeksów właśnie, nie szyję ubrań. Nie jest to opłacalne.
      Do tej pory się z nich korzystam :)

      Usuń
  3. Akurat Lumpeks jest kopalnią wielu świetnych rzeczy. Jako fan koszul powiem że okazy z tzw. szmateksów są unikatowe. A poza tym oszczędność. Jak widzę koszulkę z H&M to mnie skręca. Kawałek cieniutkiej bawełny wyglądający jak strzęp t-shirta za 100 zł:D MODA...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co najlepsze non stop łażąc po lumpach natrafiam na ciuszki H&M, tylko że o wiele lepszej jakości niż z naszych sklepów, no bo zza granicy.

      Usuń
    2. H&M to największy lumpeks, jaki widziałam. Jakość kompletnie nieadekwatna do ceny. Tkaniny fatalne. Dziwi mnie, że ludzie tam kupują. Magia metki??? :O

      Usuń